◌→►W Sali Kryształowej zapanowała grobowa cisza. ◄←◌
Spojrzenia zgromadzonych przedstawicieli straż, były zwrócone na dziewczynę. Dziewczyna, była tak sparaliżowana, że nie kontrolowała tego co robi. Poderwała się do góry i ściągnęła koszulkę, aby wytrzeć trzy "piękne pawie". W sali nastąpiło wielkie poruszenie:..
Spojrzenia zgromadzonych przedstawicieli straż, były zwrócone na dziewczynę. Dziewczyna, była tak sparaliżowana, że nie kontrolowała tego co robi. Poderwała się do góry i ściągnęła koszulkę, aby wytrzeć trzy "piękne pawie". W sali nastąpiło wielkie poruszenie:..
***
- Fiu, fiu robi się gorąco. Jeszcze trochę i mi stanie..
- Stary jesteś obleśny!! Gówno mnie obchodzi czy tobie staje czy nie.. Najpierw musi mieć co ustać. A po drugie dziewczyna jest głupia. Jak można przed obcymi się rozebrać!!!- każde słowa wypowiedziane przez tych chłopaków raniły mnie. TO BYŁO NIE KONTROLOWANE!! Nie chciałam zwymiotować a tym bardziej zdejmować koszulki przed obcymi. Nie mogłam nic im odpowiedzieć, ponieważ mówili w "swoim" języku, którego rzekomo nie rozumiem..
-PRZESTAŃCIE! Banda idiotów i niewyżytych samców! Nie widzicie, że dziewczyna zrobiła to nieświadomie? Widać, że jest jej wstyd za to, że nabrudziła i do tego, rozebrała się, tylko po to aby to wytrzeć!- długowłosy mięśniak podszedł do mnie i nakrył mnie swoim płaszczem. Nie spojrzałam na niego, pomimo, że czułam na sobie jego wzrok... Było mi głupio..
- Powie mi ktoś w końcu, co robi tutaj te coś?! <momentalnie moje mięśnie napięły sie i spojrzałam na wysokiego mężczyznę, stojącego tuż za lisicą i wpatrującego się z pogardą na mnie>
Czuć już te coś z daleka. Z początku myślałem, że mam jakieś omamy węchowe, ale jednak nie- warknął w moją stronę. A tak w ogóle, to te coś rozumie nas?- spojrzał pytająco na Miko.
-Wiesz co, raczej nie. Tak przynajmniej Valk powiedział. A co ona tu robi? Sami tego nie wiemy. Zanim wtrąciłam ją do lochów, wspominała coś o kręgu grzybów, ale to nie jest zbytnio możliwe. Od ładnych paru lat, nikt od nas nie przedostawał się na tamtą stronę, a tym bardziej nikt "od nich" nie trafił tutaj.- wzrok wszystkich skierowany był w moją skuloną postać. Zapanowała dłuuuuga cisza, którą po jakimś czasie przerwała lisica. Tym razem mówiła już w moim języku.
-Jak Ci na imię marny człowieku?
-Jestem Alicja, to po pierwsze. A po drugie nie życzę sobie nazywania mnie marnym człowiekiem. Ja wiem kim jestem, w porównaniu do Ciebie.- krew się we mnie gotowała, gdy tylko przyszło mi patrzeć na ich twarze.
-Uważaj do kogo mówisz! To jest Miko! Nasza szefowa. Należy jej się szacunek miernoto!- dawno byłabym martwa, gdyby spojrzenie wysokiego blondyna mogło zabijać.
-Słuchaj!<wstałam i podeszłam do blondasa> Nie jesteś moim ojcem, aby mi rozkazywać. Nie wiem kim ona tu jest, może być i cesarzową, GÓWNO mnie to obchodzi! Nie wiem gdzie jestem i co tutaj robię! Chcę tylko jednego! W jakiś sposób wrócić do domu. Nie mam ochoty zostawać tutaj ani chwili dłużej..<odwróciłam się do chłopaka plecami i patrzyłam teraz na zdziwioną Miko> A ty! Wybacz, że nie obdarzyłam Cię należytym szacunkiem. No ale cóż, tak się dzieje jak w nie wyjaśniony sposób trafiasz do jakiegoś miejsca, które później okazuje się jakimś światem magicznym, w którym ważny jest jakiś kryształ.. Proszę, pomóż mi wrócić do domu..- mój głos ucichł i padłam na kolana, nie wiadomo dlaczego. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotkę. Podszedł do mnie Jamon i podniósł mnie z posadzki.
-Ty nie ładnie mówić do Miko. Ty być zagubiona. Jamon rozumieć cię i cię przytulić.- nagle mięśniak przytulił mnie mocno do siebie, aż nie mogłam złapać tchu.
- Jamon! Puść ją! Udusisz ją i nam już nic nie powie < olbrzym puścił mnie,a ja runęłam na ziemię. Wszystko mnie bolało, ale mimo to wstałam i otrzepałam się> Alicja, dobrze pamiętam? <kiwnęłam głową, aby potwierdzić> Możesz powiedzieć jak masz na nazwisko? Zapewne dużo nam to nie powie, ale kto wie. Może znamy kogoś o tym nazwisku.
-Nie mam nazwiska. - spuściłam głowę, aby nikt nie zdołał zobaczyć w moich oczach łez
-Nie kłam! Każdy człowiek ma!- odezwał się niebiesko włosy elf z nutką irytacji
-Ehh... Nazywałam się Wolf, Alicja Wolf.
-Pfff Chyba nadal się tak nazywasz idiotko.- nie wytrzymałam i uderzyłam elfa w policzek.
- NAZYWAŁAM SIĘ! Zanim tu trafiłam, dowiedziałam się, że zostałam adoptowana jak tylko przyszłam na świat, więc bucu przymknij się i nie wyzywaj mnie od idiotek, skoro nie wiesz co się wydarzyło jasne?!- Elf patrzył na mnie zdziwiony, w sumie nie tylko on. "Eh.. pierwszy dzień w czymś dziwnym, a ja już robię sobie wrogów"
-Ez! Zasłużyłeś na policzek, więc dziewczyny nie ukarzę. A Ty <skierowała słowa do dziewczyny> Chodź za mną do mojego gabinetu. Chcę z Tobą porozmawiać na osobności.- Lisica podniosła ogon i odwróciła się w stronę drzwi. Nim się spostrzegłam ona już znikała za nimi. Szybko się otrząsnęłam i ruszyłam biegiem za nią, zostawiając za sobą członków straży.
_______________________________________________________________
Po tak długiej przerwie,a taki krótki rozdział? Przepraszam... Nie miałam siły, nie miałam natchnienia do pisania... Ostatnio w mojej głowie jest mętlik, ale mam nadzieję że powoli wszystko sobie ułożę.. A teraz dobranoc i do następnego < zajrzyjcie za tydzień> Buziaki ;*
Czuć już te coś z daleka. Z początku myślałem, że mam jakieś omamy węchowe, ale jednak nie- warknął w moją stronę. A tak w ogóle, to te coś rozumie nas?- spojrzał pytająco na Miko.
-Wiesz co, raczej nie. Tak przynajmniej Valk powiedział. A co ona tu robi? Sami tego nie wiemy. Zanim wtrąciłam ją do lochów, wspominała coś o kręgu grzybów, ale to nie jest zbytnio możliwe. Od ładnych paru lat, nikt od nas nie przedostawał się na tamtą stronę, a tym bardziej nikt "od nich" nie trafił tutaj.- wzrok wszystkich skierowany był w moją skuloną postać. Zapanowała dłuuuuga cisza, którą po jakimś czasie przerwała lisica. Tym razem mówiła już w moim języku.
-Jak Ci na imię marny człowieku?
-Jestem Alicja, to po pierwsze. A po drugie nie życzę sobie nazywania mnie marnym człowiekiem. Ja wiem kim jestem, w porównaniu do Ciebie.- krew się we mnie gotowała, gdy tylko przyszło mi patrzeć na ich twarze.
-Uważaj do kogo mówisz! To jest Miko! Nasza szefowa. Należy jej się szacunek miernoto!- dawno byłabym martwa, gdyby spojrzenie wysokiego blondyna mogło zabijać.
-Słuchaj!<wstałam i podeszłam do blondasa> Nie jesteś moim ojcem, aby mi rozkazywać. Nie wiem kim ona tu jest, może być i cesarzową, GÓWNO mnie to obchodzi! Nie wiem gdzie jestem i co tutaj robię! Chcę tylko jednego! W jakiś sposób wrócić do domu. Nie mam ochoty zostawać tutaj ani chwili dłużej..<odwróciłam się do chłopaka plecami i patrzyłam teraz na zdziwioną Miko> A ty! Wybacz, że nie obdarzyłam Cię należytym szacunkiem. No ale cóż, tak się dzieje jak w nie wyjaśniony sposób trafiasz do jakiegoś miejsca, które później okazuje się jakimś światem magicznym, w którym ważny jest jakiś kryształ.. Proszę, pomóż mi wrócić do domu..- mój głos ucichł i padłam na kolana, nie wiadomo dlaczego. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotkę. Podszedł do mnie Jamon i podniósł mnie z posadzki.
-Ty nie ładnie mówić do Miko. Ty być zagubiona. Jamon rozumieć cię i cię przytulić.- nagle mięśniak przytulił mnie mocno do siebie, aż nie mogłam złapać tchu.
- Jamon! Puść ją! Udusisz ją i nam już nic nie powie < olbrzym puścił mnie,a ja runęłam na ziemię. Wszystko mnie bolało, ale mimo to wstałam i otrzepałam się> Alicja, dobrze pamiętam? <kiwnęłam głową, aby potwierdzić> Możesz powiedzieć jak masz na nazwisko? Zapewne dużo nam to nie powie, ale kto wie. Może znamy kogoś o tym nazwisku.
-Nie mam nazwiska. - spuściłam głowę, aby nikt nie zdołał zobaczyć w moich oczach łez
-Nie kłam! Każdy człowiek ma!- odezwał się niebiesko włosy elf z nutką irytacji
-Ehh... Nazywałam się Wolf, Alicja Wolf.
-Pfff Chyba nadal się tak nazywasz idiotko.- nie wytrzymałam i uderzyłam elfa w policzek.
- NAZYWAŁAM SIĘ! Zanim tu trafiłam, dowiedziałam się, że zostałam adoptowana jak tylko przyszłam na świat, więc bucu przymknij się i nie wyzywaj mnie od idiotek, skoro nie wiesz co się wydarzyło jasne?!- Elf patrzył na mnie zdziwiony, w sumie nie tylko on. "Eh.. pierwszy dzień w czymś dziwnym, a ja już robię sobie wrogów"
-Ez! Zasłużyłeś na policzek, więc dziewczyny nie ukarzę. A Ty <skierowała słowa do dziewczyny> Chodź za mną do mojego gabinetu. Chcę z Tobą porozmawiać na osobności.- Lisica podniosła ogon i odwróciła się w stronę drzwi. Nim się spostrzegłam ona już znikała za nimi. Szybko się otrząsnęłam i ruszyłam biegiem za nią, zostawiając za sobą członków straży.
_______________________________________________________________
Po tak długiej przerwie,a taki krótki rozdział? Przepraszam... Nie miałam siły, nie miałam natchnienia do pisania... Ostatnio w mojej głowie jest mętlik, ale mam nadzieję że powoli wszystko sobie ułożę.. A teraz dobranoc i do następnego < zajrzyjcie za tydzień> Buziaki ;*