-Nareszcie już koniec na dzisiaj. Padam na twarz. Masz
jakieś plany na wieczór?- Alicja zwróciła się do swoje koleżanki Margaret.
-W sumie nie mam, ale jestem tak zmęczona, że chyba wrócę do
domu i położę się wcześniej spać.- Margaret delikatnie ziewnęła.
-No co ty!! Chcesz iść spać? W takim dniu?! Przecież mam
dzisiaj……- dziewczyna na chwilę zamilkła.
-Tak wiem masz dzisiaj urodziny. Ale to kolejne 18 urodziny,
tylko lata doświadczenia dochodzą, więc nie ma co świętować… No.., ale na małe
piwko możemy wyskoczyć, dla Ciebie wszystko. Yyy Alicja?! Ziemia do Alicji! Czy
jeszcze tu jesteś, czy już kompletnie odleciałaś?- Margaret zapytała lekko z
kpiną.
-Czemu mam dziwne wrażenie, że ten chłopak od jakiegoś czasu nas śledzi i
nam się przygląda?- Alicja nie spuszczała wzroku z tajemniczej osoby.
Zaciekawiona jej reakcji Margaret, podążyła wzrokiem w obranym kierunku. Zaczęła
się rozglądać po pustym korytarzy, ale nikogo nie zauważyła.
-O kim mówisz? Przecież tam nikogo nie ma… Przyznaj się! Znowu
coś wciągałaś!! Prosiłam Cię żebyś przestała, ale Ty oczywiście nic nie robisz
z moich słów…
-Jak to nie ma!! Przecież stoi tam <pokazuje palcem>
pomiędzy tymi napalonymi studentkami! Patrzy się cały czas w naszą stronę!-
dziewczyna podeszła do Alicji i spojrzała się prosto w oczy. Przez dłużą chwilę
milczała..
-Ali, powiedz mi jak ten „niby” ktoś wygląda?
-A jak może wyglądać facet, który jest otoczony wianuszkiem
kobiet? Jest mega przystojny, o nietuzinkowej urodzie. Jego sylwetka,
przypomina ciało Adonisa. Kruczoczarne włosy, sięgają prawie do ramion.. Oh..
teraz je delikatnie przeczesuje, co sprawia że chyba zaraz dostanę zawału… Jego
oczy….- cisza
-Co jest z jego oczami?- zapytała ją cicho blondynka.
-Mają tak cudowny topazowy kolor. Prawie taki sam kolor jak moje. Bije
z nich tak przerażająca głębia, w którą najchętniej bym się zanurzyła.-
dziewczyna zrobiła takie oczy jakby zaraz miała odpłynąć.
-A na ile lat wygląda?-głos dziewczyny powoli się załamuje
-Jest chyba starszy od nas.. Wygląda na jakieś 23 lata..-
Alicja wciąż patrzyła się w dal.. A jej wzrok robił się coraz bardziej
nieobecny.
-Ali, posłuchaj mnie! <blondynka mocno potrząsnęła
czarnowłosą> Znowu masz te cholerne zwidy! Odkąd pamiętam, w każde Twoje urodziny
dzieje się to samo. Ty dorastasz i to coś też. Nie wiem.. Idź do lekarza czy
coś.. Ehhh nie wiem co mam Ci doradzić, tak nie może dłużej być.. Kiedyś to
może było i zabawne, ale z czas…………..- W umyśle Alicji, głos dziewczyny z
każdym słowem cichnie. Czarnowłosa wciąż tępo patrzy się przed siebie.. Patrzy
się na tajemniczego chłopaka…
҈ Relacja Alicji ҈
Nasze oczy spotkały się i długo wpatrywaliśmy się w siebie. Na
jego twarzy pojawił się złowrogi uśmieszek, który sprawił że moje ciało
przeszył strach. Postanowiłam opuścić wzrok i szybko uciec stamtąd. Margaret
krzyczała coś za mną, ale to było dla mnie nieistotne.. Pobiegłam szybko do
swojego ulubionego miejsca na uczelni, jakim był dach. Usiadłam za kominem
wentylacyjnym i pozwoliłam uciec emocjom w postaci łez.
-Przecież ja go kojarzę.. Przecież on jest mi tak znajomy.. <Alicja
przytuliła kolana do klatki piersiowej i zaczęła się kołysać> Nie Alicjo!!
To były tylko sny!! Głupie nieznaczące sny! To tylko zbieg okoliczności! Ja
przecież jestem normalna!! To były sny!!- dziewczyna zaczęła mamrotać pod
nosem.
-Proszę, proszę! Trochę mi zajęło znalezienie Ciebie Alicjo
a może Aili?.- głęboki męski głos, zakłócił panującą ciszę.
- <Alicja podskoczyła> Skąd wiesz jak mam na imię? I
nie jestem Aili tylko Alicja!
-Jesteś tego pewna, że masz na imię Alicja? Bo wiesz ja nie
byłbym taki pewny.- mężczyzna zaczął się śmiać, widząc jak dziewczyna patrzy na
niego z przerażeniem.
-Chyba do cholery wiem jak mam na imię!! Czego chcesz?!-
dziewczyna próbowała opanować głos, ale niezbyt jej się to udało. Bo zamiast zabrzmieć
groźne, zabrzmiało jakby piszczała.
-Cii skarbie.. Dzisiaj osobiście przyszedłem Ci powiedzieć,
że Twój ziemski czas dobiega końca.. Jesteś już gotowa aby przejść na drugą
stronę.- uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka.
-Co ty pieprzysz?! Jaki czas?! Chcesz mi powiedzieć, że
przez te wszystkie lata śniłeś mi się nie przypadkowo?! I zresztą …….grrr! to jest chore. Skąd ty możesz wiedzieć ile mi
zostało czasu!! Kim jesteś? Czego chcesz?!- Alicja zaczęła desperacko krzyczeć
na chłopaka. A on? No cóż nic sobie z tego nie robił. Podszedł do niej i
delikatnie chwycił ją za ramiona. Dziewczyna chciała się wyrwać, ale on był
silniejszy. Gdy dziewczyna lekko się uspokoiła, rzekł.
-W Twoich snach przewijałem się sporadycznie Aili.
Przychodziłem do Ciebie w każde Twoje urodziny, abyś o mnie nie zapomniała. A
skąd wiem? To jest zapisane w gwiazdach. <śmiech> A tak szczerze, swoją
misie na ziemi wykonałaś. Twoim zadaniem było tu dorastać i osiągnąć
pełnoletność. Co prawda powinnaś zniknąć z ziemi, jakieś 2 lata temu, jak
skończyłaś 18 lat, lecz w krainie wiecznej młodości <sarstyczne prychnięcie> zapanowała wojna, więc
dla Twojego bezpieczeństwa przedłużyli Twój pobyt tu. W tym czasie się trochę
wykształciłaś, to nawet i dobrze..- chłopak złożył pocałunek na czole
dziewczyny… Dziewczyna po chwili go odepchnęła z krzykiem
-Puszczaj mnie! Jakim prawem mnie całujesz! Zacznij się
leczyć wytworze wyobraźni…. Przestanę w końcu palić to zioło, bo to się źle
skończy <dziewczyna zaczęła się cofać w stronę wyjścia>. Przestań mnie
nawiedzać, daj mi spokój.- dziewczyna ruszyła biegiem w stronę drzwi
wyjściowych. Lecz silny tors mężczyzny zagrodził jej drogę.
-Zanim uciekniesz, wiedz jedno <zaczął na nią
warczeć>. Dzisiaj Twoje życie dobiegnie końca, jak tam trafisz masz nikomu
nie mówić o naszej rozmowie, zrozumiałaś?! <dziewczyna kiwnęła głową z
niedowierzaniem, co jeszcze bardziej wkurzyło chłopaka> Słuchaj mnie! Jak
nie wierzysz w moje istnienie, zapytaj się swoich RODZICÓW czy oby na pewno
nimi są! Bo z tego co mi wiadomo, przygarnęli Cię w wieku 4 lat. <oczy
dziewczyny rozszerzyły się> Oj! Chyba ktoś tu nie pamięta, czyżby pamięć
wyczyścili? <szyderczy śmiech> A teraz zjeżdżaj! Nigdy mnie nie widziałaś
i mnie nie znasz!
Dziewczyna nie czekając ani chwili dłużej pobiegła do
swojego domu. Przez cały bieg, w uszach dźwięczyło jej tylko jedno zdanie: zapytaj się swoich RODZICÓW czy oby na pewno
nimi są. Tak długo je słyszała, dopóki nie wpadła z impetem do domu, przy
czym tłukąc ulubiony wazon matki. Nim zdążyła wypatrzeć matkę w domu, to ona
już przy niej stała.
-Alicjo! Co zrobiłaś?! To że są Twoje urodziny, nie oznacza
że możesz tłuc naczynia i wpadać do domu jak poparzona!!- kobieta patrzyła na
nią karcącym wzrokiem. Do pomieszczenia po chwili wszedł ojciec.
-Co się tu dzieje Sophi? Witaj Alicjo!- ojciec chłodnym
głosem przywitał swoją córkę.
-Jak to co. Młoda dama wpadła do domu i stłukła wazon. Do
tego mój ulubiony!- Rodzice prowadzili dialog między sobą, nie zwracając
zbytniej uwagi na córkę.. Głos w głowie dziewczyny, nie pozwalał się jej skupić
„ADOPTADO! ADOPTADO! Non é o seu fillo! co sprawiło, że wybuchła krzykiem.
-Przestańcie!! Czy to prawda, że jestem adoptowana?!- małżeństwo
zamarło, spojrzeli niepewnie na dziewczynę. Matka pobladła, a ojciec podrapał się tylko po
głowie i odparł zmieszany.
- Co Ci przyszło do głowy kochanie?- w dziewczynie
zawrzało..
-TAK czy NIE!- czarnowłosa wycedziła przez zęby.
-Tak jesteś, ale zmierzaliśmy Ci to powiedzieć w swoim
czasie, córeczko!- zdesperowana matka rzuciła się na dziewczynę, aby ja
przytulić. Ta ją odepchnęła z nienawiścią w oczach.
-Kiedy?! Kiedy zamierzaliście mi to powiedzieć?! Dzisiaj?
Jutro? A może byście to do grobu zabrali?! Kim ja jestem do cholery?! Albo
wiecie co, nie mówcie! Chcę być sama!
Alicja zerwała się i nie zważając na rodziców pognała w
stronę pobliskiego lasu. Biegła by tak jeszcze dalej, gdyby nie potknęła się o
konar drzewa.
-Szlak!! Gorzej być nie może!!
Dziewczyna siedząc na mchu i pocierając obolałe kolano,
zauważyła na środku rozwidlenia coś bardzo dziwnego. Było to dziwne ułożenie grzybów, a mianowicie
układały się w dziwny krąg. Dziewczyna podeszła do niego bliżej. Zaczęła mu się
przyglądać, postanowiła że zrobi mu zdjęcie, bo może więcej nie mieć takiej
okazji. Sfotografowała go dookoła, ale coś ją ciągnęło żeby ustać pośrodku tego
grzybowego kręgu.. Długo się wahała, ale głęboka i niespotykana zieleń mchu
miała większą siłę przekonywania. Czarnowłosa uczyniła krok. Nagle obraz wokół
nie zaczął się rozmazywać i rozpadać na małe kawałki. Po chwili straciła
przytomność…
___________________________________________________________________
Witam serdecznie. ;) Mam nadzieję, że znajdzie się chodź jedna duszyczka i zechce mi towarzyszyć w zupełnie nowej przygodzie.
Czekam na Wasze komentarze i na słowa krytyki bo one zawsze motywują i pokazują gdzie się popełnia błąd. Buziaczki :**
No i super ! ;). Świetny rozdział ;). Ciekawa jestem kim był ów mężczyzna:D czy to aby nie Nevra? ;*. Czekam na następny rozdział i weny życzę ! ;*
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Nevra to raczej nie, bo on akurat ma szaro-fioletowe oczy ;)
OdpowiedzUsuń