wtorek, 15 sierpnia 2017

Rozdział III.- Nienawiść?

◌→►W Sali Kryształowej zapanowała grobowa cisza. ◄←◌ 
  Spojrzenia zgromadzonych przedstawicieli straż, były zwrócone na dziewczynę. Dziewczyna, była tak sparaliżowana, że nie kontrolowała tego co robi. Poderwała się do góry i ściągnęła koszulkę, aby wytrzeć trzy "piękne pawie". W sali nastąpiło wielkie poruszenie:..

***
- Fiu, fiu robi się gorąco. Jeszcze trochę i mi stanie..

- Stary jesteś obleśny!! Gówno mnie obchodzi czy tobie staje czy nie.. Najpierw musi mieć co ustać. A po drugie dziewczyna jest głupia. Jak można przed obcymi się rozebrać!!!- każde słowa wypowiedziane przez tych chłopaków raniły mnie. TO BYŁO NIE KONTROLOWANE!! Nie chciałam zwymiotować a tym bardziej zdejmować koszulki przed obcymi. Nie mogłam nic im odpowiedzieć, ponieważ mówili w "swoim" języku, którego rzekomo nie rozumiem..

-PRZESTAŃCIE! Banda idiotów i niewyżytych samców! Nie widzicie, że dziewczyna zrobiła to nieświadomie? Widać, że jest jej wstyd za to, że nabrudziła i do tego, rozebrała się, tylko po to aby to wytrzeć!- długowłosy mięśniak podszedł do mnie i nakrył mnie swoim płaszczem. Nie spojrzałam na niego, pomimo, że czułam na sobie jego wzrok... Było mi głupio.. 

- Powie mi ktoś w końcu, co robi tutaj te coś?! <momentalnie moje mięśnie napięły sie i spojrzałam na wysokiego mężczyznę, stojącego tuż za lisicą i wpatrującego się z pogardą na mnie>



Czuć już te coś z daleka. Z początku myślałem, że mam jakieś omamy węchowe, ale jednak nie- warknął w  moją stronę. A tak w ogóle, to te coś rozumie nas?- spojrzał pytająco na Miko.

-Wiesz co, raczej nie. Tak przynajmniej Valk powiedział. A co ona tu robi? Sami tego nie wiemy. Zanim wtrąciłam ją do lochów, wspominała coś o kręgu grzybów, ale to nie jest zbytnio możliwe. Od ładnych paru lat, nikt od nas nie przedostawał się na tamtą stronę, a tym bardziej nikt "od nich" nie trafił tutaj.-  wzrok wszystkich skierowany był w moją skuloną postać. Zapanowała dłuuuuga cisza, którą po jakimś czasie przerwała lisica. Tym razem mówiła już w moim języku. 

-Jak Ci na imię marny człowieku? 
-Jestem Alicja, to po pierwsze. A po drugie nie życzę sobie nazywania mnie marnym człowiekiem. Ja wiem kim jestem, w porównaniu do Ciebie.- krew się we mnie gotowała, gdy tylko przyszło mi patrzeć na ich twarze.

-Uważaj do kogo mówisz! To jest Miko! Nasza szefowa. Należy jej się  szacunek miernoto!- dawno byłabym martwa, gdyby spojrzenie wysokiego blondyna mogło zabijać.

-Słuchaj!<wstałam i podeszłam do blondasa> Nie jesteś moim ojcem, aby mi rozkazywać. Nie wiem kim ona tu jest, może być i cesarzową, GÓWNO mnie to obchodzi! Nie wiem gdzie jestem i co tutaj robię! Chcę tylko jednego! W jakiś sposób wrócić do domu. Nie mam ochoty zostawać tutaj ani chwili dłużej..<odwróciłam się do chłopaka plecami i patrzyłam teraz na zdziwioną Miko> A ty! Wybacz, że nie obdarzyłam Cię należytym szacunkiem. No ale cóż, tak się dzieje jak w nie wyjaśniony sposób trafiasz do jakiegoś miejsca, które później okazuje się jakimś światem magicznym, w którym ważny jest jakiś kryształ.. Proszę, pomóż mi wrócić do domu..- mój głos ucichł i padłam na kolana, nie wiadomo dlaczego. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotkę. Podszedł do mnie Jamon i podniósł mnie z posadzki.

-Ty nie ładnie mówić do Miko. Ty być zagubiona. Jamon rozumieć cię i cię przytulić.- nagle mięśniak przytulił mnie mocno do siebie, aż nie mogłam złapać tchu.

- Jamon! Puść ją! Udusisz ją i nam już nic nie powie < olbrzym puścił mnie,a ja runęłam na ziemię. Wszystko mnie bolało, ale mimo to wstałam i otrzepałam się> Alicja, dobrze pamiętam? <kiwnęłam głową, aby potwierdzić> Możesz powiedzieć jak masz na nazwisko? Zapewne dużo nam to nie powie, ale kto wie. Może znamy kogoś o tym nazwisku.

-Nie mam nazwiska. - spuściłam głowę, aby nikt nie zdołał zobaczyć w moich oczach łez

-Nie kłam! Każdy człowiek ma!- odezwał się niebiesko włosy elf z nutką irytacji

-Ehh... Nazywałam się Wolf, Alicja Wolf. 

-Pfff Chyba nadal się tak nazywasz idiotko.- nie wytrzymałam i uderzyłam elfa w policzek. 

- NAZYWAŁAM SIĘ! Zanim tu trafiłam, dowiedziałam się, że zostałam adoptowana jak tylko przyszłam na świat, więc bucu przymknij się i nie wyzywaj mnie od idiotek, skoro nie wiesz co się wydarzyło jasne?!- Elf patrzył na mnie zdziwiony, w sumie nie tylko on. "Eh.. pierwszy dzień w czymś dziwnym, a ja już robię sobie wrogów" 

-Ez! Zasłużyłeś na policzek, więc dziewczyny nie ukarzę. A Ty <skierowała słowa do dziewczyny> Chodź za mną do mojego gabinetu. Chcę z Tobą porozmawiać na osobności.- Lisica podniosła ogon i odwróciła się w stronę drzwi. Nim się spostrzegłam ona już znikała za nimi. Szybko się otrząsnęłam i ruszyłam biegiem za nią, zostawiając za sobą członków straży.

_______________________________________________________________
Po tak długiej przerwie,a taki krótki rozdział? Przepraszam... Nie miałam siły, nie miałam natchnienia do pisania... Ostatnio w mojej głowie jest mętlik, ale mam nadzieję że powoli wszystko sobie ułożę.. A teraz dobranoc i do następnego < zajrzyjcie za tydzień> Buziaki ;* 





poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Rozdział II: Pierwsze spotkanie


Wnętrze chaty przesiąknięte było wilgocią. Dało wyczuć się także, rozkładające  gdzieś w odmętach ciemności pozostałości po jakimś zwierzęciu. Smród był niesamowity, a mimo to Alicja stała w progu i patrzyła w ciemność. Starała się zobaczyć postać, która była już w chacie. Jedynie co widziała to nicość, a do uszu jej dochodził tylko dźwięk przyspieszonego bicia serca. 

***
Jestem gdzieś, pośrodku czegoś. Nie wiem czy to sen, czy do reszty zostałam pozbawiona mózgu.. Nie wiem.. Ja naprawdę nic już nie wiem. Dusza wyrywa się, aby poznać prawdę, lecz ciało stoi jak sparaliżowane.

*dźwięk wyciągającego miecza* 

-Hvem er du?! / kim jesteś?/ - cisze przeszył męski, głęboki głos. Do uszu mych doszło, że ten osobnik nie jest przyjaźnie nastawiony. Postanowiłam nie odpowiadać. Po pierwsze nie rozumiałam co do mnie mówi, a po drugie postanowiłam bezszelestnie zrobić parę kroków w tył, aby uciec z tego miejsca.
Gdy tylko to uczyniłam, postać rzuciła czymś w drzwi, które po chwili zamknęły się. Przeraziłam się. Jedyna droga do "wolności" została mi odebrana. Wtedy, dziwnym zbiegiem okoliczności, moje zmysły, jakby uległy  wyostrzeniu. Najmniejszy szelest zaczął mnie drażnić, co sprawiło, że nakręcałam się bojowo. Wzrok, wyostrzył się tak, że byłam w stanie zobaczyć wnętrze chaty oraz mężczyznę który stał z wyciągniętym mieczem na przeciwko mnie. Mężczyzna był bardzo wysoki. Mierzył gdzieś 1,90m, a może i więcej. Twarzy nie widziałam wyraźnie, ale jego sylwetka była bardzo umięśniona. "CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ!!" krzyknęłam w myślach. 

-Hvem er du?!!!- jak wcześniej nie rozumiałam co do mnie mówił, to w tym momencie wręcz przeciwnie, ale wolałam się do tego nie przyznawać, może użyje tego jako tajnej broni. Zawsze może się przydać.*dźwięk wciąganego powietrza* - SHOCKER! DU ER GRUNNEIER!! / OHYDA!! JESTEŚ ZIEMIANINEM!!/ Po chwili mięśniak rzucił się na mnie z bronią w ręce, aby uniknąć tego czegoś metalowego w moim brzuchu zrobiłam unik. Mężczyzna stanął jak wryty i patrzył się przez chwilę. Po czym powtórzył cios. A ja ? Cóż mogłam zrobić.. jedynie co potrafię to kilka sztuczek akrobatycznych, ponieważ w dzieciństwie rodzice wysyłali mnie na zajęcia. Zrobiłam salto w tył, po czym odbiłam się w prawo. Wpadłam na coś.. zimnego i śmierdzącego. Odwróciłam się.. gdy tylko zobaczyłam co to jest od razu zebrało mi się na wymioty.. Była to przygwożdżona do ściany jakaś obrzydliwa postać. Grunt osunął mi się pod stopami i zemdlałam...

_Parę godzin później_ 


Moją skórę ogrzewały promienie słoneczne, czułam się dobrze. "Czyli to był tylko sen. Jestem w domu, leże na swoim łóżeczku, na które pada słońce przez me czyste okno" Uśmiechnęłam się delikatnie. Usłyszałam dziwną rozmowę, dobiegającą z pomieszczenia w którym się znajdowałam.

-Miko, ale jak  ten człowiek tu  się znalazł? To jest niemożliwe. Wszystkie portale jakie były w Eldary zostały już dawno zlikwidowane. Jedynie otwieramy chwilowe, aby dotrzeć do ich świata! - jaka znowu Eldarya?!

-Ez, ja nie wiem jak się tu dostała! Musimy się dowiedzieć, ale póki co to śpi! Niemożliwe jest to, jakim cudem wydostała się z więzienia!- znam ten głos, To ta lisica która wsadziła mnie do lochu 

-Chwila! Chcesz nam powiedzieć, że była tu wcześniej i nam nic nie powiedziałaś?- ten głos też znam. To chyba głos tego mięśniaka.

-Nie podnoś na mnie głosu! Jak mogłam powiedzieć, jak was nigdzie nie było?! Właśnie gdzie byłeś i gdzie ją znalazłeś Valkyon?!- uuu robi się ciekawie

-A gdzie ja mogłem być? Robiłem obchód lasu, aby nikt przypadkiem nie pałętał się bez powodu. Spotkałem ją w mrocznej dolinie, obok czarnej wierzby.- że jak!! przecież byliśmy w rozwalającej się chacie. Dlaczego on kłamie? Czyby nie chciał ujawnić się gdzie był?

-To dlaczego przyniosłeś ją nieprzytomną? Dlaczego jej nie zabiłeś?- nowy głos, zdziwiony cała tą sytuacją. 

-Zemdlała w lesie. Dlaczego to nie wiem. Po prostu walczyła ze mną, po czym zemdlała.- odpowiedział Valkyon, opanowanym głosem. To ciekawe z jaką łatwością przychodzą mu kłamstwa.

-ŻE CO PROSZĘ?!! Ona walczyła z Tobą?! Albo jest nierozsądna, albo głupia. W sumie jedno i to samo. - wypraszam sobie. Nie jestem głupia, ja się tylko broniłam!!

-Przymknij się Ez! Tak walczyła ze mną i co gorsza wychodziło jej to. Zdziwiłem się jak zrobiła unik przed ciosem r4. Później ponownie ją zaatakowałem, a ta znowu wykonała unik. Po czym chwyciłam jakiś kij i zaczęła się nim bronić no i zemdlała jak mówiłem.- czy ja naprawdę się broniłam przed jakimś r4??

-To bardzo dziwne. Każdy ziemianin który miał z tobą do czynienia, ginął.... i to po 2 sekundach. A powiedz mi jeszcze Val, ona rozumie naszą mowę?- odpowiedziała spokojnym 
głosem Miko. 

-Nie wydaje mi się, aby rozumiała. Gdy pytałem się w naszym języku, kim jest, nie odpowiedziała. Gdy stwierdziłem że jest ohydna bo jest człowiekiem, też nie zareagowała. Jest coś co mnie zdziwiło po raz kolejny. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, wyglądała jakby nie umiała się odnaleźć w nocy, błądziła po omacku. Gdy tylko wyciągnąłem miecz i poczuła zagrożenie złapała się za głowę, krzyknęła że ją bolą uszy, że wszystko jest tak cholernie wyraźne. Gdy ją zaatakowałem. wykonywała te wszystkie uniki, czynności jakby doskonale widziałam.- że ja?!?! Ja jestem jakąś chyba atomówką.

-Ciekawe i przerażające z jednej strony. Kim ona może być?- po chwili drzwi do pomieszczenia się otworzyły. 


-Witajcie przyjaciele. Właśnie wróciłem i strasznie się za wami stęsknił..... Co robi tutaj ten grrrrr człowiek?!- męski głos wrzasnął tak, że się przeraziłam i nie wiadomo dlaczego poczułam mdłości. Otworzyłam oczy, podniosłam się w mgnieniu oko i... zwróciłam to co było mi dane zjeść na ziemi.. 


_____________________________________________________________
Kolejny rozdział dodany. Mam nadzieję, że spodoba się Wam. ;) 

poniedziałek, 20 marca 2017

Rozdział 1: Przekroczyć próg irracjonalizmu

<bach!> Ałaaa!!! Co jest kurwa ?!- Alicja wrzasnęła, zaraz po tym, gdy jej plecy zetknęły się brutalnie z posadzką.
-"Ja to mam sny.. Kosmici musieli mnie kopnąć w tyłek, z taką siłą, że aż zabolało.... Ale chwila!"-dziewczyna zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.. Jej uwagę przykuł  stojący po środku sali kryształ. Jego blask, tak ją oślepiał, że dziewczyna mimowolnie przymrużyła oczy. Normalny człowiek zaraz odwróciłby swój wzrok, lecz nie ona. `Jej ciekawość wygrała z rozsądkiem i dziewczyna pomimo bólu przeszywającego  jej ciało, postanowiła podejść do owego kryształu.

~Według Alicji~

Ból jaki mnie ogarnął po upadku, był niewyobrażalny. Lecz to co widziałam po środku sali przyciągało mnie. Ten kryształ... miał tak cudowny kolor... kolor moich topazowych oczu. Jakiś głos w mojej głowie, mówił żebym podeszła, lecz rozsądek podpowiadał mi "uciekaj", ale przed czym miałam uciekać? Przecież to tylko sen, z którego zaraz się obudzę. 
Postanowiłam wstać, pomimo bólu. Powoli kroczyłam w stronę tajemniczego kryształu. Im byłam bliżej, tym miałam większe wrażenie, że kryształ świeci coraz  jaśniej. Podeszłam do niego bliżej, miałam go na wyciągniecie ręki. Przyglądałam się mu uważnie. Po krótkiej ocenie, mogę stwierdzić, że był ode mnie wyższy z jakieś 2 długości. A ja do niskich osób nie należę, ponieważ mam 183 cm wzrostu.. Po krótkim czasie moich oględzin, zauważyłam na nim dość spore pęknięcie... Nie wiem dlaczego ale przyłożyłam do niego swoją dłoń... Gdy tylko to uczyniłam, światło w sali przygasło a ziemia pod moimi stopami zaczęła się trząść. Przeraziłam się i szybko oderwałam dłoń. Nagle w pomieszczeniu rozległ się huk otwierających się drzwi. Od razu spojrzałam się w stronę dobiegającego huku. Przez drzwi wchodziły dwa stwory... Tak właśnie stwory. Bo ludźmi nie mogę nazwać... Chociaż dziewczyna przypominała trochę człowieka... Była ubrana w dziwaczne ciuchy.. Na głowie miała uszy jakby lisa, a z tyłu miała ogon. W ręku trzymała jakiś badyl.. Lecz nie ona mnie tu przerażała, tylko to co stało tuż za nią. Z wyglądy bardzo przypominał ogra.. Na oko mierzył gdzieś ponad 2 metry wysokości. Miał dwie obrzydliwe szable wyrastające z paszczy. Był bardzo umięśniony.. Nim się spostrzegłam stali już obok mnie.. Nagle "lisica" wrzasnęła. 

-Kim jesteś!! I jak się tu dostałaś?!- patrzyła na mnie z mordem w oczach..

-Ja... ja.. ja nie wiem. To tylko sen przecież.- odparłam po cichu, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć.

-To nie sen! Więc przestań kłamać! Przyznaj się, przysłali cię tutaj, abyś zniszczyła kryształ!- podeszła do mnie i chwyciła mnie za szyję. Zaczęłam się dusić i lisica poluzowała trochę uścisk. 

-Nie!! Ja naprawdę nie wiem, jak się tu wzięłam a tym bardziej nie chce nic zniszczyć- moje przerażenie sięgało zenitu. Nigdy nie miałam aż tak realnego snu. Czy to przez te grzybki które zażyłam? Nie.. raczej niee. Z rozmyśleń wyrwał mnie głośny ryk ogra..


-GRRRRRRRR!! Miko prosić o wyjaśnienia.. Miko zła.. Miko troszczyć się o kryształ..

-Jamon! Zabierz te coś do lochów... Muszę zwołać przedstawicieli straży.. Do tego czasu niech siedzi w ciemnych lochach i niech wymyśli jakieś logiczne wytłumaczenie, na to po co tu przybyła i jak przedostała się do Sali Kryształowej- dziewczyna spojrzała na mnie po raz ostatni i wyszła z sali. Zostałam sam na sam z ogrem. Ten zaczął się do mnie zbliżać. On robił dwa kroki w przód, to ja w tył. Zaczął na mnie warczeć.

-Grrrrr.!! Jamon zabrać coś do lochów. Miko rozkazać dla Jamona.. Jamon wypełnić rozkaz..!- Rzucił się w moją stronę a ja nie dużo myśląc zaczęłam uciekać, ale bez szans, ponieważ ogr był o wile szybszy ode mnie. Przerzucił mnie przez ramię i wyniósł z sali. Ja krzyczałam ale to nic nie dawało. Szczypnęłam się nawet w ramię ale.. nic. Zero reakcji " To nie jest sen!!". 
Schodziliśmy ciemnym korytarzem w dół. W powietrzu można było wyczuć, smród. Coś na podobieństwo pleśni wymieszanej ze stęchlizną. Rwało mnie  na wymioty, ale musiałam być silna. Obserwowałam dokładnie miejsce w którym byłam, aby jak najwięcej zapamiętać szczegółów. Zapytacie mnie dlaczego. A chociażby dlatego, aby stąd uciec.. Nie zamierzałam tam zostać ani chwili dłużej. 
Po 5 minutach podróży przez ciemne korytarze, doszliśmy do miejsca pięknego na swój sposób. Wszędzie panował półmrok. 80% sali wypełniała woda, tak jakby staw w skałach. Po lewej stronie wisiały różnej wielkości klatki. Po chwili wylądowałam w jednej z nich. 

-Ty zostać tu.. Ty być grzeczna..- Jamon spojrzał się na mnie.. W jego oczach dostrzegłam lekkie współczucie, ale po chwili one znikło ponieważ, ogr odwrócił się i wyszedł, 
Zostałam zupełnie sama pośród mroku..Jeszcze chwilę krzyczałam aby ktoś mnie uratował, ale nic to nie dało. Godziny mijały, a ja siedziałam w kącie klatki, zastanawiając się jak uciec. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Moje serce zaczęło mocniej bić. Na kładce w pobliży stawy zauważyłam jakąś  postać. Jej oczy.... jej oczy świeciły się w ciemności.. Patrzyła się na mnie cały czas. Wyszczerzyła zęby po czym uciekła. 
- Co to do cholery było?! RATUNKUU!!- uklękłam i zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam trzask. Tak jakby ktoś przekręcił kluczyk. Spojrzałam się i... drzwi były otwarte... lecz po prawej stronie stała mroczna postać. Ubrana była w czarną "zbroję" z czerwonymi dodatkami. Jej oczy świeciły się na czerwono. Nie chciałam wyjść z klatki bo się bałam. Lecz ona wyczuwając chyba mój strach odparła.. 

-Nie zrobię Ci nic złego... Zaufaj mi... Tam jest woda. Jeśli  umiesz pływać i nurkować, to jedyna Twoja droga ratunku. Pod skałą  będziesz miała tunel i nim przepłyniesz.- nim się spotrzegłam to go już nie było. Byłam  zdezorientowana, bo niby byłam wolna, ale nurtowało mnie pytanie.. Dlaczego ten ktoś mi pomógł... Ale nie chciałam już tego roztrząsać.. Byłam wolno.. BIEGIEM!!!
Wyleciałam z klatki i pobiegłam od razu w stronę stawiku, Wskoczyłam i zanurkowałam. 
Woda była brudna,ale mimo to widziałam wszystko co się działo pod wodą <dziwne>. Odnalazłam tunel i wpłynęłam do niego. Po paru chwilach wypłynęłam na powierzchnię. Zaczerpnęłam powietrze i dopiero się zorientowałam że na podwórku panuje noc. Nie wiedziałam gdzie iść, więc postanowiłam iść po prostu przed siebie. Szłam chyba tak z 30 minut, aż w końcu znalazłam jakąś starą chatę w lesie. Skradłam się do niej, wypatrując czy nikogo nie ma.. W chacie było ciemno, okna były powybijane, więc nikt tam prawdopodobnie nie mieszka. Ostrożnie weszłam do środka, i wpadłam na......


______________________________________________________
Wybaczcie tak długą przerwę ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział chodź trochę się spodoba. Życzę miłego czytania ;) I liczę na jakieś propozycje odnośnie akcji ;p 

czwartek, 19 stycznia 2017

Prolog: Cisza przed burzą.

-Nareszcie już koniec na dzisiaj. Padam na twarz. Masz jakieś plany na wieczór?- Alicja zwróciła się do swoje koleżanki Margaret.

-W sumie nie mam, ale jestem tak zmęczona, że chyba wrócę do domu i położę się wcześniej spać.- Margaret delikatnie ziewnęła.

-No co ty!! Chcesz iść spać? W takim dniu?! Przecież mam dzisiaj……- dziewczyna na chwilę zamilkła.

-Tak wiem masz dzisiaj urodziny. Ale to kolejne 18 urodziny, tylko lata doświadczenia dochodzą, więc nie ma co świętować… No.., ale na małe piwko możemy wyskoczyć, dla Ciebie wszystko. Yyy Alicja?! Ziemia do Alicji! Czy jeszcze tu jesteś, czy już kompletnie odleciałaś?- Margaret zapytała lekko z kpiną.

-Czemu mam dziwne wrażenie, że  ten chłopak od jakiegoś czasu nas śledzi i nam się przygląda?- Alicja nie spuszczała wzroku z tajemniczej osoby. Zaciekawiona jej reakcji Margaret, podążyła wzrokiem w obranym kierunku. Zaczęła się rozglądać po pustym korytarzy, ale nikogo nie zauważyła.


-O kim mówisz? Przecież tam nikogo nie ma… Przyznaj się! Znowu coś wciągałaś!! Prosiłam Cię żebyś przestała, ale Ty oczywiście nic nie robisz z moich słów…

-Jak to nie ma!! Przecież stoi tam <pokazuje palcem> pomiędzy tymi napalonymi studentkami! Patrzy się cały czas w naszą stronę!- dziewczyna podeszła do Alicji i spojrzała się prosto w oczy. Przez dłużą chwilę milczała..

-Ali, powiedz mi jak ten „niby” ktoś wygląda?

-A jak może wyglądać facet, który jest otoczony wianuszkiem kobiet? Jest mega przystojny, o nietuzinkowej urodzie. Jego sylwetka, przypomina ciało Adonisa. Kruczoczarne włosy, sięgają prawie do ramion.. Oh.. teraz je delikatnie przeczesuje, co sprawia że chyba zaraz dostanę zawału… Jego oczy….- cisza

-Co jest z jego oczami?- zapytała ją cicho blondynka.

-Mają tak cudowny topazowy kolor. Prawie taki sam kolor jak moje. Bije z nich tak przerażająca głębia, w którą najchętniej bym się zanurzyła.- dziewczyna zrobiła takie oczy jakby zaraz miała odpłynąć.

-A na ile lat wygląda?-głos dziewczyny powoli się załamuje

-Jest chyba starszy od nas.. Wygląda na jakieś 23 lata..- Alicja wciąż patrzyła się w dal.. A jej wzrok robił się coraz bardziej nieobecny.

-Ali, posłuchaj mnie! <blondynka mocno potrząsnęła czarnowłosą> Znowu masz te cholerne zwidy! Odkąd pamiętam, w każde Twoje urodziny dzieje się to samo. Ty dorastasz i to coś też. Nie wiem.. Idź do lekarza czy coś.. Ehhh nie wiem co mam Ci doradzić, tak nie może dłużej być.. Kiedyś to może było i zabawne, ale z czas…………..- W umyśle Alicji, głos dziewczyny z każdym słowem cichnie. Czarnowłosa wciąż tępo patrzy się przed siebie.. Patrzy się na tajemniczego chłopaka…

҈   Relacja Alicji   ҈

Nasze oczy spotkały się i długo wpatrywaliśmy się w siebie. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmieszek, który sprawił że moje ciało przeszył strach. Postanowiłam opuścić wzrok i szybko uciec stamtąd. Margaret krzyczała coś za mną, ale to było dla mnie nieistotne.. Pobiegłam szybko do swojego ulubionego miejsca na uczelni, jakim był dach. Usiadłam za kominem wentylacyjnym i pozwoliłam uciec emocjom w postaci łez.

-Przecież ja go kojarzę.. Przecież on jest mi tak znajomy.. <Alicja przytuliła kolana do klatki piersiowej i zaczęła się kołysać> Nie Alicjo!! To były tylko sny!! Głupie nieznaczące sny! To tylko zbieg okoliczności! Ja przecież jestem normalna!! To były sny!!- dziewczyna zaczęła mamrotać pod nosem.

-Proszę, proszę! Trochę mi zajęło znalezienie Ciebie Alicjo a może Aili?.- głęboki męski głos, zakłócił panującą ciszę.

- <Alicja podskoczyła> Skąd wiesz jak mam na imię? I nie jestem Aili tylko Alicja!

-Jesteś tego pewna, że masz na imię Alicja? Bo wiesz ja nie byłbym taki pewny.- mężczyzna zaczął się śmiać, widząc jak dziewczyna patrzy na niego z przerażeniem.

-Chyba do cholery wiem jak mam na imię!! Czego chcesz?!- dziewczyna próbowała opanować głos, ale niezbyt jej się to udało. Bo zamiast zabrzmieć groźne, zabrzmiało jakby piszczała.

-Cii skarbie.. Dzisiaj osobiście przyszedłem Ci powiedzieć, że Twój ziemski czas dobiega końca.. Jesteś już gotowa aby przejść na drugą stronę.- uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka.

-Co ty pieprzysz?! Jaki czas?! Chcesz mi powiedzieć, że przez te wszystkie lata śniłeś mi się nie przypadkowo?! I zresztą …….grrr!  to jest chore. Skąd ty możesz wiedzieć ile mi zostało czasu!! Kim jesteś? Czego chcesz?!- Alicja zaczęła desperacko krzyczeć na chłopaka. A on? No cóż nic sobie z tego nie robił. Podszedł do niej i delikatnie chwycił ją za ramiona. Dziewczyna chciała się wyrwać, ale on był silniejszy. Gdy dziewczyna lekko się uspokoiła, rzekł.

-W Twoich snach przewijałem się sporadycznie Aili. Przychodziłem do Ciebie w każde Twoje urodziny, abyś o mnie nie zapomniała. A skąd wiem? To jest zapisane w gwiazdach. <śmiech> A tak szczerze, swoją misie na ziemi wykonałaś. Twoim zadaniem było tu dorastać i osiągnąć pełnoletność. Co prawda powinnaś zniknąć z ziemi, jakieś 2 lata temu, jak skończyłaś 18 lat, lecz w krainie wiecznej młodości <sarstyczne prychnięcie> zapanowała wojna, więc dla Twojego bezpieczeństwa przedłużyli Twój pobyt tu. W tym czasie się trochę wykształciłaś, to nawet i dobrze..- chłopak złożył pocałunek na czole dziewczyny… Dziewczyna po chwili go odepchnęła z krzykiem

-Puszczaj mnie! Jakim prawem mnie całujesz! Zacznij się leczyć wytworze wyobraźni…. Przestanę w końcu palić to zioło, bo to się źle skończy <dziewczyna zaczęła się cofać w stronę wyjścia>. Przestań mnie nawiedzać, daj mi spokój.- dziewczyna ruszyła biegiem w stronę drzwi wyjściowych. Lecz silny tors mężczyzny zagrodził jej drogę.

-Zanim uciekniesz, wiedz jedno <zaczął na nią warczeć>. Dzisiaj Twoje życie dobiegnie końca, jak tam trafisz masz nikomu nie mówić o naszej rozmowie, zrozumiałaś?! <dziewczyna kiwnęła głową z niedowierzaniem, co jeszcze bardziej wkurzyło chłopaka> Słuchaj mnie! Jak nie wierzysz w moje istnienie, zapytaj się swoich RODZICÓW czy oby na pewno nimi są! Bo z tego co mi wiadomo, przygarnęli Cię w wieku 4 lat. <oczy dziewczyny rozszerzyły się> Oj! Chyba ktoś tu nie pamięta, czyżby pamięć wyczyścili? <szyderczy śmiech> A teraz zjeżdżaj! Nigdy mnie nie widziałaś i mnie nie znasz!

Dziewczyna nie czekając ani chwili dłużej pobiegła do swojego domu. Przez cały bieg, w uszach dźwięczyło jej tylko jedno zdanie: zapytaj się swoich RODZICÓW czy oby na pewno nimi są. Tak długo je słyszała, dopóki nie wpadła z impetem do domu, przy czym tłukąc ulubiony wazon matki. Nim zdążyła wypatrzeć matkę w domu, to ona już przy niej stała.

-Alicjo! Co zrobiłaś?! To że są Twoje urodziny, nie oznacza że możesz tłuc naczynia i wpadać do domu jak poparzona!!- kobieta patrzyła na nią karcącym wzrokiem. Do pomieszczenia po chwili wszedł ojciec.

-Co się tu dzieje Sophi? Witaj Alicjo!- ojciec chłodnym głosem przywitał swoją córkę.
-Jak to co. Młoda dama wpadła do domu i stłukła wazon. Do tego mój ulubiony!- Rodzice prowadzili dialog między sobą, nie zwracając zbytniej uwagi na córkę.. Głos w głowie dziewczyny, nie pozwalał się jej skupić „ADOPTADO! ADOPTADO! Non é o seu fillo! co sprawiło, że wybuchła krzykiem.

-Przestańcie!! Czy to prawda, że jestem adoptowana?!- małżeństwo zamarło, spojrzeli niepewnie na dziewczynę.  Matka pobladła, a ojciec podrapał się tylko po głowie i odparł zmieszany.

- Co Ci przyszło do głowy kochanie?- w dziewczynie zawrzało..

-TAK czy NIE!- czarnowłosa wycedziła przez zęby.

-Tak jesteś, ale zmierzaliśmy Ci to powiedzieć w swoim czasie, córeczko!- zdesperowana matka rzuciła się na dziewczynę, aby ja przytulić. Ta ją odepchnęła z nienawiścią w oczach.

-Kiedy?! Kiedy zamierzaliście mi to powiedzieć?! Dzisiaj? Jutro? A może byście to do grobu zabrali?! Kim ja jestem do cholery?! Albo wiecie co, nie mówcie! Chcę być sama!


Alicja zerwała się i nie zważając na rodziców pognała w stronę pobliskiego lasu. Biegła by tak jeszcze dalej, gdyby nie potknęła się o konar drzewa.


-Szlak!! Gorzej być nie może!!

Dziewczyna siedząc na mchu i pocierając obolałe kolano, zauważyła na środku rozwidlenia coś bardzo dziwnego.  Było to dziwne ułożenie grzybów, a mianowicie układały się w dziwny krąg. Dziewczyna podeszła do niego bliżej. Zaczęła mu się przyglądać, postanowiła że zrobi mu zdjęcie, bo może więcej nie mieć takiej okazji. Sfotografowała go dookoła, ale coś ją ciągnęło żeby ustać pośrodku tego grzybowego kręgu.. Długo się wahała, ale głęboka i niespotykana zieleń mchu miała większą siłę przekonywania. Czarnowłosa uczyniła krok. Nagle obraz wokół nie zaczął się rozmazywać i rozpadać na małe kawałki. Po chwili straciła przytomność…

___________________________________________________________________

Witam serdecznie. ;)  Mam nadzieję, że znajdzie się chodź jedna duszyczka i zechce mi towarzyszyć w zupełnie nowej przygodzie. 
Czekam na Wasze komentarze i na słowa krytyki bo one zawsze motywują i pokazują gdzie się popełnia błąd. Buziaczki :**

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Witajcie w magicznym świecie Eldary

Witajcie w magicznym świecie Eldary!!

Jeżeli to czytacie, to znaczy że chcecie poznać nowy, zupełnie obcy świat.
Postanowiłam utworzyć zupełnie nowego bloga, z opowiadaniem na podstawie nowej gry jaką jest właśnie Eldarya. Jak widzicie blog jest w trakcie "ogarniania", ale już niedługo pojawi się pierwszy rozdział "Po drugiej stronie mgły" Serdecznie zachęcam do obserwowania tego bloga i życzę miłego przyszłego czytania. Pozdrawiam :* |CzarnaMozaika


CzarnaMozaika- blogi




"Po drugiej stronie mgły"

Rozdziały↞

Prolog (20.01.17)
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX