poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Rozdział II: Pierwsze spotkanie


Wnętrze chaty przesiąknięte było wilgocią. Dało wyczuć się także, rozkładające  gdzieś w odmętach ciemności pozostałości po jakimś zwierzęciu. Smród był niesamowity, a mimo to Alicja stała w progu i patrzyła w ciemność. Starała się zobaczyć postać, która była już w chacie. Jedynie co widziała to nicość, a do uszu jej dochodził tylko dźwięk przyspieszonego bicia serca. 

***
Jestem gdzieś, pośrodku czegoś. Nie wiem czy to sen, czy do reszty zostałam pozbawiona mózgu.. Nie wiem.. Ja naprawdę nic już nie wiem. Dusza wyrywa się, aby poznać prawdę, lecz ciało stoi jak sparaliżowane.

*dźwięk wyciągającego miecza* 

-Hvem er du?! / kim jesteś?/ - cisze przeszył męski, głęboki głos. Do uszu mych doszło, że ten osobnik nie jest przyjaźnie nastawiony. Postanowiłam nie odpowiadać. Po pierwsze nie rozumiałam co do mnie mówi, a po drugie postanowiłam bezszelestnie zrobić parę kroków w tył, aby uciec z tego miejsca.
Gdy tylko to uczyniłam, postać rzuciła czymś w drzwi, które po chwili zamknęły się. Przeraziłam się. Jedyna droga do "wolności" została mi odebrana. Wtedy, dziwnym zbiegiem okoliczności, moje zmysły, jakby uległy  wyostrzeniu. Najmniejszy szelest zaczął mnie drażnić, co sprawiło, że nakręcałam się bojowo. Wzrok, wyostrzył się tak, że byłam w stanie zobaczyć wnętrze chaty oraz mężczyznę który stał z wyciągniętym mieczem na przeciwko mnie. Mężczyzna był bardzo wysoki. Mierzył gdzieś 1,90m, a może i więcej. Twarzy nie widziałam wyraźnie, ale jego sylwetka była bardzo umięśniona. "CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ!!" krzyknęłam w myślach. 

-Hvem er du?!!!- jak wcześniej nie rozumiałam co do mnie mówił, to w tym momencie wręcz przeciwnie, ale wolałam się do tego nie przyznawać, może użyje tego jako tajnej broni. Zawsze może się przydać.*dźwięk wciąganego powietrza* - SHOCKER! DU ER GRUNNEIER!! / OHYDA!! JESTEŚ ZIEMIANINEM!!/ Po chwili mięśniak rzucił się na mnie z bronią w ręce, aby uniknąć tego czegoś metalowego w moim brzuchu zrobiłam unik. Mężczyzna stanął jak wryty i patrzył się przez chwilę. Po czym powtórzył cios. A ja ? Cóż mogłam zrobić.. jedynie co potrafię to kilka sztuczek akrobatycznych, ponieważ w dzieciństwie rodzice wysyłali mnie na zajęcia. Zrobiłam salto w tył, po czym odbiłam się w prawo. Wpadłam na coś.. zimnego i śmierdzącego. Odwróciłam się.. gdy tylko zobaczyłam co to jest od razu zebrało mi się na wymioty.. Była to przygwożdżona do ściany jakaś obrzydliwa postać. Grunt osunął mi się pod stopami i zemdlałam...

_Parę godzin później_ 


Moją skórę ogrzewały promienie słoneczne, czułam się dobrze. "Czyli to był tylko sen. Jestem w domu, leże na swoim łóżeczku, na które pada słońce przez me czyste okno" Uśmiechnęłam się delikatnie. Usłyszałam dziwną rozmowę, dobiegającą z pomieszczenia w którym się znajdowałam.

-Miko, ale jak  ten człowiek tu  się znalazł? To jest niemożliwe. Wszystkie portale jakie były w Eldary zostały już dawno zlikwidowane. Jedynie otwieramy chwilowe, aby dotrzeć do ich świata! - jaka znowu Eldarya?!

-Ez, ja nie wiem jak się tu dostała! Musimy się dowiedzieć, ale póki co to śpi! Niemożliwe jest to, jakim cudem wydostała się z więzienia!- znam ten głos, To ta lisica która wsadziła mnie do lochu 

-Chwila! Chcesz nam powiedzieć, że była tu wcześniej i nam nic nie powiedziałaś?- ten głos też znam. To chyba głos tego mięśniaka.

-Nie podnoś na mnie głosu! Jak mogłam powiedzieć, jak was nigdzie nie było?! Właśnie gdzie byłeś i gdzie ją znalazłeś Valkyon?!- uuu robi się ciekawie

-A gdzie ja mogłem być? Robiłem obchód lasu, aby nikt przypadkiem nie pałętał się bez powodu. Spotkałem ją w mrocznej dolinie, obok czarnej wierzby.- że jak!! przecież byliśmy w rozwalającej się chacie. Dlaczego on kłamie? Czyby nie chciał ujawnić się gdzie był?

-To dlaczego przyniosłeś ją nieprzytomną? Dlaczego jej nie zabiłeś?- nowy głos, zdziwiony cała tą sytuacją. 

-Zemdlała w lesie. Dlaczego to nie wiem. Po prostu walczyła ze mną, po czym zemdlała.- odpowiedział Valkyon, opanowanym głosem. To ciekawe z jaką łatwością przychodzą mu kłamstwa.

-ŻE CO PROSZĘ?!! Ona walczyła z Tobą?! Albo jest nierozsądna, albo głupia. W sumie jedno i to samo. - wypraszam sobie. Nie jestem głupia, ja się tylko broniłam!!

-Przymknij się Ez! Tak walczyła ze mną i co gorsza wychodziło jej to. Zdziwiłem się jak zrobiła unik przed ciosem r4. Później ponownie ją zaatakowałem, a ta znowu wykonała unik. Po czym chwyciłam jakiś kij i zaczęła się nim bronić no i zemdlała jak mówiłem.- czy ja naprawdę się broniłam przed jakimś r4??

-To bardzo dziwne. Każdy ziemianin który miał z tobą do czynienia, ginął.... i to po 2 sekundach. A powiedz mi jeszcze Val, ona rozumie naszą mowę?- odpowiedziała spokojnym 
głosem Miko. 

-Nie wydaje mi się, aby rozumiała. Gdy pytałem się w naszym języku, kim jest, nie odpowiedziała. Gdy stwierdziłem że jest ohydna bo jest człowiekiem, też nie zareagowała. Jest coś co mnie zdziwiło po raz kolejny. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, wyglądała jakby nie umiała się odnaleźć w nocy, błądziła po omacku. Gdy tylko wyciągnąłem miecz i poczuła zagrożenie złapała się za głowę, krzyknęła że ją bolą uszy, że wszystko jest tak cholernie wyraźne. Gdy ją zaatakowałem. wykonywała te wszystkie uniki, czynności jakby doskonale widziałam.- że ja?!?! Ja jestem jakąś chyba atomówką.

-Ciekawe i przerażające z jednej strony. Kim ona może być?- po chwili drzwi do pomieszczenia się otworzyły. 


-Witajcie przyjaciele. Właśnie wróciłem i strasznie się za wami stęsknił..... Co robi tutaj ten grrrrr człowiek?!- męski głos wrzasnął tak, że się przeraziłam i nie wiadomo dlaczego poczułam mdłości. Otworzyłam oczy, podniosłam się w mgnieniu oko i... zwróciłam to co było mi dane zjeść na ziemi.. 


_____________________________________________________________
Kolejny rozdział dodany. Mam nadzieję, że spodoba się Wam. ;)