poniedziałek, 20 marca 2017

Rozdział 1: Przekroczyć próg irracjonalizmu

<bach!> Ałaaa!!! Co jest kurwa ?!- Alicja wrzasnęła, zaraz po tym, gdy jej plecy zetknęły się brutalnie z posadzką.
-"Ja to mam sny.. Kosmici musieli mnie kopnąć w tyłek, z taką siłą, że aż zabolało.... Ale chwila!"-dziewczyna zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.. Jej uwagę przykuł  stojący po środku sali kryształ. Jego blask, tak ją oślepiał, że dziewczyna mimowolnie przymrużyła oczy. Normalny człowiek zaraz odwróciłby swój wzrok, lecz nie ona. `Jej ciekawość wygrała z rozsądkiem i dziewczyna pomimo bólu przeszywającego  jej ciało, postanowiła podejść do owego kryształu.

~Według Alicji~

Ból jaki mnie ogarnął po upadku, był niewyobrażalny. Lecz to co widziałam po środku sali przyciągało mnie. Ten kryształ... miał tak cudowny kolor... kolor moich topazowych oczu. Jakiś głos w mojej głowie, mówił żebym podeszła, lecz rozsądek podpowiadał mi "uciekaj", ale przed czym miałam uciekać? Przecież to tylko sen, z którego zaraz się obudzę. 
Postanowiłam wstać, pomimo bólu. Powoli kroczyłam w stronę tajemniczego kryształu. Im byłam bliżej, tym miałam większe wrażenie, że kryształ świeci coraz  jaśniej. Podeszłam do niego bliżej, miałam go na wyciągniecie ręki. Przyglądałam się mu uważnie. Po krótkiej ocenie, mogę stwierdzić, że był ode mnie wyższy z jakieś 2 długości. A ja do niskich osób nie należę, ponieważ mam 183 cm wzrostu.. Po krótkim czasie moich oględzin, zauważyłam na nim dość spore pęknięcie... Nie wiem dlaczego ale przyłożyłam do niego swoją dłoń... Gdy tylko to uczyniłam, światło w sali przygasło a ziemia pod moimi stopami zaczęła się trząść. Przeraziłam się i szybko oderwałam dłoń. Nagle w pomieszczeniu rozległ się huk otwierających się drzwi. Od razu spojrzałam się w stronę dobiegającego huku. Przez drzwi wchodziły dwa stwory... Tak właśnie stwory. Bo ludźmi nie mogę nazwać... Chociaż dziewczyna przypominała trochę człowieka... Była ubrana w dziwaczne ciuchy.. Na głowie miała uszy jakby lisa, a z tyłu miała ogon. W ręku trzymała jakiś badyl.. Lecz nie ona mnie tu przerażała, tylko to co stało tuż za nią. Z wyglądy bardzo przypominał ogra.. Na oko mierzył gdzieś ponad 2 metry wysokości. Miał dwie obrzydliwe szable wyrastające z paszczy. Był bardzo umięśniony.. Nim się spostrzegłam stali już obok mnie.. Nagle "lisica" wrzasnęła. 

-Kim jesteś!! I jak się tu dostałaś?!- patrzyła na mnie z mordem w oczach..

-Ja... ja.. ja nie wiem. To tylko sen przecież.- odparłam po cichu, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć.

-To nie sen! Więc przestań kłamać! Przyznaj się, przysłali cię tutaj, abyś zniszczyła kryształ!- podeszła do mnie i chwyciła mnie za szyję. Zaczęłam się dusić i lisica poluzowała trochę uścisk. 

-Nie!! Ja naprawdę nie wiem, jak się tu wzięłam a tym bardziej nie chce nic zniszczyć- moje przerażenie sięgało zenitu. Nigdy nie miałam aż tak realnego snu. Czy to przez te grzybki które zażyłam? Nie.. raczej niee. Z rozmyśleń wyrwał mnie głośny ryk ogra..


-GRRRRRRRR!! Miko prosić o wyjaśnienia.. Miko zła.. Miko troszczyć się o kryształ..

-Jamon! Zabierz te coś do lochów... Muszę zwołać przedstawicieli straży.. Do tego czasu niech siedzi w ciemnych lochach i niech wymyśli jakieś logiczne wytłumaczenie, na to po co tu przybyła i jak przedostała się do Sali Kryształowej- dziewczyna spojrzała na mnie po raz ostatni i wyszła z sali. Zostałam sam na sam z ogrem. Ten zaczął się do mnie zbliżać. On robił dwa kroki w przód, to ja w tył. Zaczął na mnie warczeć.

-Grrrrr.!! Jamon zabrać coś do lochów. Miko rozkazać dla Jamona.. Jamon wypełnić rozkaz..!- Rzucił się w moją stronę a ja nie dużo myśląc zaczęłam uciekać, ale bez szans, ponieważ ogr był o wile szybszy ode mnie. Przerzucił mnie przez ramię i wyniósł z sali. Ja krzyczałam ale to nic nie dawało. Szczypnęłam się nawet w ramię ale.. nic. Zero reakcji " To nie jest sen!!". 
Schodziliśmy ciemnym korytarzem w dół. W powietrzu można było wyczuć, smród. Coś na podobieństwo pleśni wymieszanej ze stęchlizną. Rwało mnie  na wymioty, ale musiałam być silna. Obserwowałam dokładnie miejsce w którym byłam, aby jak najwięcej zapamiętać szczegółów. Zapytacie mnie dlaczego. A chociażby dlatego, aby stąd uciec.. Nie zamierzałam tam zostać ani chwili dłużej. 
Po 5 minutach podróży przez ciemne korytarze, doszliśmy do miejsca pięknego na swój sposób. Wszędzie panował półmrok. 80% sali wypełniała woda, tak jakby staw w skałach. Po lewej stronie wisiały różnej wielkości klatki. Po chwili wylądowałam w jednej z nich. 

-Ty zostać tu.. Ty być grzeczna..- Jamon spojrzał się na mnie.. W jego oczach dostrzegłam lekkie współczucie, ale po chwili one znikło ponieważ, ogr odwrócił się i wyszedł, 
Zostałam zupełnie sama pośród mroku..Jeszcze chwilę krzyczałam aby ktoś mnie uratował, ale nic to nie dało. Godziny mijały, a ja siedziałam w kącie klatki, zastanawiając się jak uciec. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Moje serce zaczęło mocniej bić. Na kładce w pobliży stawy zauważyłam jakąś  postać. Jej oczy.... jej oczy świeciły się w ciemności.. Patrzyła się na mnie cały czas. Wyszczerzyła zęby po czym uciekła. 
- Co to do cholery było?! RATUNKUU!!- uklękłam i zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam trzask. Tak jakby ktoś przekręcił kluczyk. Spojrzałam się i... drzwi były otwarte... lecz po prawej stronie stała mroczna postać. Ubrana była w czarną "zbroję" z czerwonymi dodatkami. Jej oczy świeciły się na czerwono. Nie chciałam wyjść z klatki bo się bałam. Lecz ona wyczuwając chyba mój strach odparła.. 

-Nie zrobię Ci nic złego... Zaufaj mi... Tam jest woda. Jeśli  umiesz pływać i nurkować, to jedyna Twoja droga ratunku. Pod skałą  będziesz miała tunel i nim przepłyniesz.- nim się spotrzegłam to go już nie było. Byłam  zdezorientowana, bo niby byłam wolna, ale nurtowało mnie pytanie.. Dlaczego ten ktoś mi pomógł... Ale nie chciałam już tego roztrząsać.. Byłam wolno.. BIEGIEM!!!
Wyleciałam z klatki i pobiegłam od razu w stronę stawiku, Wskoczyłam i zanurkowałam. 
Woda była brudna,ale mimo to widziałam wszystko co się działo pod wodą <dziwne>. Odnalazłam tunel i wpłynęłam do niego. Po paru chwilach wypłynęłam na powierzchnię. Zaczerpnęłam powietrze i dopiero się zorientowałam że na podwórku panuje noc. Nie wiedziałam gdzie iść, więc postanowiłam iść po prostu przed siebie. Szłam chyba tak z 30 minut, aż w końcu znalazłam jakąś starą chatę w lesie. Skradłam się do niej, wypatrując czy nikogo nie ma.. W chacie było ciemno, okna były powybijane, więc nikt tam prawdopodobnie nie mieszka. Ostrożnie weszłam do środka, i wpadłam na......


______________________________________________________
Wybaczcie tak długą przerwę ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział chodź trochę się spodoba. Życzę miłego czytania ;) I liczę na jakieś propozycje odnośnie akcji ;p